Motywacja towarzyszy człowiekowi w rozwoju, w procesie tworzenia, a także podczas życiowych zmian. Dzięki niej nasz wewnętrzny motor napędza wszystkie mechanizmy do podejmowania działań. To ona sprawia, że dźwigamy się po porażkach i stajemy znów naprzeciw wyzwaniom.
Dlaczego tak to działa? Bo nam zależy!
Motywacja wewnętrzna a zewnętrzna
Niezależnie od tego czy mówimy o motywacji do pracy, do odchudzania czy też choćby do nauki, należy podkreślić jej główny podział:
Motywacja zewnętrzna
Pod tym pojęciem kryje się, kolokwialnie mówiąc, system kar i nagród. Motywować nas może perspektywa zysku lub strach przed konsekwencjami. Tak czy inaczej pojawia się tutaj ktoś trzeci, kto definiuje, to co nas czeka po wykonaniu bądź niewykonaniu zadania. Oczywiście w chwili, gdy nasz partner zasugeruje, że „kochanie może chciałabyś zapisać się na basen albo pobiegać…”, to nam zapali się czerwona lampka! Prędzej go zastrzelimy za takie sugestie niż poczujemy się zmotywowane. Jednak, gdy nasz miły zorganizuje dla nas seksmaraton ze swoim udziałem… Motywacja? Jest! Sukces? Obecny! Można? Można!
Motywacja wewnętrzna
Ta idea z kolei zakłada, że do działania napędzamy się sami poprzez chęć realizacji celów i założeń, które sami obraliśmy. Ja osobiście z motywacją wewnętrzną stoję na bakier. To już są kwestie osobowościowe. Każdy z nas ma znajomych, którzy regularnie biegają lub codziennie uczą się 100 nowych słówek jakiegoś języka obcego, bo tak sobie założyli. Ja mam trudność regularnie smarować balsamem nogi…
Dlaczego wspominam o tej swojej „ułomności”? Piszę o tym, ponieważ można rozbudzić w sobie stan wzmożonej motywacji. Poczucie sprawstwa stanie się siłą napędową, a reszta to już ciężko wypracowane nawyki. O tym jednak za chwilę.
A jak zmotywować się do zmian w swoim życiu?
Najtrudniej człowiekowi zmusić się do wyjścia ze swojej strefy komfortu. Niby wiadomo, że pomimo tego, że sytuacja jest wygodna to utknęliśmy w miejscu i aby móc dalej się rozwijać, to należałoby coś zmienić. Niby wiadomo…., ale co z tego? Sama wiedza wydaje się być jednak w tym momencie nie wystarczająca. Określiliśmy swoje bieżące położenie. To już naprawdę dużo. Teraz dobrze było by usiąść z ciepłą kawą, winem, herbatą czy co tam lubicie i zastanowić się co dalej… Częstą praktyką wśród coachów jest ćwiczenie, które ma zmusić do pewnej formy wizualizacji. Polega to na zastanowieniu się:
- Gdzie jestem dziś?
- Gdzie chcę być za rok?
- Jak ma wyglądać moje życie za 5 lat?
W chwili, gdy już wiemy, w jakim kierunku chcemy podążać trzeba po prostu zacząć iść.
W jaki sposób się do tego zmusić? Jak się za to zabrać?
Motywację głównie wyzwala ciekawość i chęć osiągania założonych celów i ten rodzaj motywacji jest najtrwalszy. Skoro jest najtrwalszy to i najbardziej skuteczny. Jeśli zatem wpadniemy na świetny pomysł na siebie to nie czekajmy tylko NATYCHMIAST zacznijmy działać. Najważniejszy jest pierwszy krok i nie możemy czekać, aż motywacja zacznie słabnąć, a nas ogarną wątpliwości.

Już zacznij działać!
Aby podtrzymać motywację na jednakowym, wysokim poziomie, warto jest zastosować kilka trików:
- Poznaj cel – każdemu z nas babcia powtarzała, że strach ma wielkie oczy. Jakże wiele jest w tym prawdy. Poznaj zatem swój cel. Wydaje się być odległy i nieosiągalny? A co jeśli trochę go poznasz? Poczytaj, poszukaj, popytaj. Zapoznanie się z tematem znacznie zmniejszy Twoje obawy, a co za tym idzie, zwiększy Twoją motywację, bo przecież nie taki diabeł straszny jak go malują.
- Zacznij od małych, prostych zadań – zacznij od czegoś łatwego. Niech Twojego ego poczuje przyjemne łaskotanie spowodowane sukcesem. To z całą pewnością zmotywuje Cię jeszcze bardziej.
- Duże zadania rozbijaj na etapy – ta zasada jest bardzo analogiczna do tego, co napisałam powyżej i również zakłada, żeby na raz robić jedną rzecz i najlepiej nie wielkiego molocha, a coś drobnego. Nie ma sensu przytłaczać się na raz zadaniem ponad siły skoro można zmierzyć się z jego poszczególnymi etapami.
- Pomyśl o korzyściach – chwyć długopis i notatnik. Po co? Po to, aby wypisać wszystkie korzyści, jakie na Ciebie czekają po osiągnięciu celu. To będzie Twoja metaforyczna „marchewka na kiju”.
- Zasada chwili – ta technika idealnie sprawdza się u mnie przy porządkach domowych. Nie lubię tego, ale należy od czasu do czasu się tym zająć, aby nie zasypać się stertą brudnych naczyń i ubrań do prania. Właśnie dlatego, każdego dnia, poświęcam 30 minut na sprzątanie i ani chwili dłużej. Okazuje się, że regularne 30-minutowe porządki sprawiły, że ta czynność mnie nie przytłacza, a moje mieszkanie znacznie lepiej wygląda.
- Wizualizuj cel – wyobraź sobie, że jesteś tam gdzie zakładałeś, że chcesz być. Chciałeś osiągnąć sukces na ścieżce zawodowej? Wyobraź sobie siebie na fotelu prezesa. Marzą Ci się podróże z dreszczykiem emocji? Pomyśl jak świetnie będzie przemierzać dżunglę amazońską. To przyjemne z pożytecznym. Po pierwsze większość z nas lubi marzyć, a po drugie wizja osiąganego celu wzmaga motywację, a o to nam przecież chodzi.
- Nagradzaj siebie – najprzyjemniejsze zostawiłam na koniec. Każdy sukces, choćby najmniejszy, jest powodem do świętowania. Celebruj swoje postępy, a to sprawi, że poczujesz się całkiem przyjemnie, a i nasycisz swoją motywację.
Mam nadzieję, że chociaż odrobinę przybliżyłam Wam tematykę motywacji. Jest to jedynie szczyt góry lodowej, bo temat jest szalenie rozległy. Chętnie poznam Wasze sposoby na motywowanie siebie do działania.
Na koniec pozostaje mi tylko życzyć osiągania celów i samych sukcesów.
